2008-07-07 00:00 admin

Żywa Legenda - Mirosław Okoński

Chyba najwybitniejszy zawodnik w historii Lecha Poznań. Fenomenalny technik, do dziś jego lewa noga działa bez zarzutu. Uwielbiany przez poznańskich kibiców, bez szczęścia w reprezentacji Polski. Postać na tyle wyjątkowa, że powstała o nim książka ... .

Pamięć o jego boiskowych wyczynach przetrwa z całą pewnością przez wiele dziesiątek lat. Zwłaszcza tu, w Poznaniu, gdzie wraz z Lechem święcił największe triumfy. Mirosław Okoński był jednym z najsłynniejszych i najlepszych w historii piłkarzy Kolejorza". Człowiekiem, który całe swoje życie bez reszty poświęcił futbolowi.

Jego piłkarskimi śladami usiłowało iść całe następne pokolenie wychowanków poznańskiego klubu. Był niekwestionowanym autorytetem dla setek adeptów futbolu. Niektórym udało się wejść na podobną drogę. I nie ukrywają skąd czerpali wzorce, ani kto był ich piłkarskim mistrzem.
- Oczywiście Mirosław Okoński. Jako dziecko był dla mnie kimś w kogo byłem wpatrzony - potwierdza Piotr Reiss. Nigdy nie kryłem, że wzorowałem się na Okoniu". Był chyba jednym z najlepszych polskich piłkarzy, choć nie uśmiechało się do niego reprezentacyjne szczęście.
Obecny kapitan Lecha jest jednym z bardzo wielu graczy, którzy wychowali się na Okoniu".

WYCHOWANIE OKONIA
Do pierwszego klubu piłkarskiego trafił w rodzinnym Koszalinie. W wieku dziewięciu lat został zauważony przez szkoleniowca drużyn młodzieżowych miejscowej Gwardii. Działo się to przy okazji rozgrywania turnieju tak zwanych dzikich drużyn, czyli zespołów osiedlowych stworzonych przez grupki znajomych, podczas których był zwyczaj wyłapywania talentów. Zaproponowano mu wstąpienie do klubu. Nic prostszego, jak tylko skorzystać. Ale droga ku temu nie była taka prosta, jak to zazwyczaj bywa i jak się zapewne wydaje.
- W domu mieliśmy ciężką sytuację finansową. Dwoje rodziców musiało utrzymać dziesięcioosobową rodzinę - wspomina Mirosław Okoński.
Wszystko skończyło się jednak szczęśliwie i mały Mirek trafił do drużyny młodzieżowej, co pozwoliło mu szlifować talent pod okiem specjalisty. Sytuacja rodzinna i świadomość, że nie było łatwo trafić do Gwardii sprawiły, że chciał wykorzystać swoją szansę, która mogłaby się nie powtórzyć. Pracował za kilku, starał się niezmiernie polepszać swoje umiejętności, a determinacja na treningach i podczas meczów, których raczej nie opuszczał, dawała efekty.
- Do tej sprawy podchodziłem bardzo poważnie - przyznaje. Chciałem po prostu zostać piłkarzem i nie był to dla mnie żaden żart, mimo że wtedy byłem jeszcze dzieckiem.
Okoński od zawsze był blisko piłki, bo zawodnikiem Bałtyku Koszalin był jego ojciec. Pasję odziedziczył po nim.
- Razem z mamusią chodziliśmy oglądać jego wszystkie mecze. Już wtedy interesowaa mnie tylko piłka. Zresztą wszyscy moi bracia, a było ich czterech, grali w futbol.

POZNAŃ PO RAZ PIERWSZY
Dobra gra zaowocowała przeprowadzką do Poznania, gdzie z czekało na niego miejsce w składzie Lecha. Na transferze zależało zwłaszcza trenerowi Łosiowi. W 1977 roku prócz oferty ze stolicy Wielkopolski mógł wybrać Pogoń Szczecin lub Górnika Zabrze. Nie miał wątpliwości i z perspektywy czasu wiemy, że błędu nie popełnił. Od razu stał się podstawowym i czołowym graczem. Wybiegł na plac gry w 29 z 30 ligowych spotkań, strzelając siedem bramek. Rezultatem były pierwsze sukcesy w profesjonalnej piłce. Lech znalazł się na podium mistrzostw Polski. Wywalczenie brązowego medalu pozwoliło na udział w europejskich pucharach. Poznaniacy rozegrali słynny dwumecz z MSV Duisburg, w którym polegli.
- Co z tego? Przecież to była wielka rzecz. Miałem wtedy 20 lat i paliłem się do gry. A tu pojawiła się możliwość rywalizowania z czołową niemiecką ekipą!
Samo uczestnictwo w prestiżowych rozgrywkach na arenie międzynarodowej było ogromnym sukcesem, który trudno pominąć. Kolejny sezon był już nieco mniej udany, bo Lech musiał zadowolić się miejscem w środku tabeli. W dodatku sam Okoński był w gorszej dyspozycji strzeleckiej. Pojawiła się też oferta przeprowadzki do Francji z PSG. Jednak restrykcyjne przepisy nie pozwoliły na sfinalizowanie transakcji. Zimą, na początku 1980 roku odezwało się wojsko. Zawodnik musiał zgodnie z przepisami odbyć służbę. Efektem był transfer do Legii Warszawa.

ŻOŁNIERZ WOJSKOWYCH
Często przedstawia się tę sytuację jako przymus i wyrwanie Mirosława Okońskiego z jego ukochanego klubu. Nie do końca jednak jest to prawdą. Opowiada sam zainteresowany:
- Cała sytuacja nie wymagała nerwów, jak to niekiedy się przedstawia. Tak naprawdę ja nie musiałem iść do Legii. W Poznaniu urodziła mi się w tym czasie córka i mogłem odmówić służby, jako jedyny żywiciel rodziny. Ale myślałem perspektywicznie. Co byłoby za trzy lata? Wtedy nie miałbym już argumentu. Legia dawała mi niepowtarzalną szansę, by odrobić służbę wojskową bez rozstawania się z futbolem. W dodatku zaoferowano mi świetne warunki wraz z służbowym mieszkaniem. I tak widziałem, że wrócę do Poznania. To mi się podobało.
Oko" został kluczowym zawodnikiem Legii, dla której strzelił 15 bramek w rozgrywkach ligowych, rozgrywając 52 spotkania. Walnie przyczynił się również do wywalczenia przez stołeczny klub Pucharu Polski w 1980 i 1981 roku.
Jednak w grudniu 1981 roku wprowadzono stan wojenny, czego nie dało się przewidzieć. Trudniej było zrealizować pierwotny plan powrotu. W tej sytuacji znalazł się człowiek, który honor i potrzeby innych cenił wyżej niż partykularny interes klubu. Kazimierz Górski, ówczesny szkoleniowiec warszawiaków stwierdził, że nie ma zamiaru zmuszać Mirosława do gry w Warszawie i pozwolił mu na przejście do Lecha.
- Naprawdę nie mam żadnych pretensji do Legii. Jedynie co to mogę im podziękować - uważa Okoński.

POZNAŃ PO RAZ DRUGI
W półfinale Pucharu Polski 1982, gdy nasz bohater ponownie przywdział trykot z kolejowym herbem na piersi, zdarzyła się zupełnie niecodzienna sytuacja. Okoński, który pokonał golkipera Legii i pogrążył warszawiaków, zebrał owacje od sympatyków swojego dawnego klubu.
- To było coś niesamowitego. Ta chwila utkwiła mi w pamięci na całe życie. Nie ma co się oszukiwać. Ciągle darzę sympatią Legię. Dała mi dużo. Dziękuję. Po to jest sport, by łączyć.
Kolejne cztery i pół roku w Grodzie Przemysła to najlepszy okres jego krajowej kariery. 53 gole w barwach Kolejorza" sprawiły, że stał się na zawsze zapamiętanym i kojarzonym z Poznaniem zawodnikiem. Sukces gonił sukces. Najpierw zdobycie Pucharu Polski 1982, później wywalczenie pierwszego mistrzostwa Polski przez Lecha w 1983, korona króla strzelców ekstraklasy i wreszcie dublet w 1984 roku, czyli kolejne mistrzostwo i Puchar Polski. To jeden z najbogatszych okresów historii poznańskiego klubu. Pewnie nie byłby tak obfity, gdyby nie postać Okońskiego. Tradycje Lecha, o których mówią kibice, z których są dumni i dzięki którym tak bardzo przywiązani są dziś do swego ukochanego klubu, to zasługa zastępów oddanych ludzi. Nie wolno jednak zapomnieć, że jednym z głównych autorów sukcesów z pierwszej połowy lat 80. jest Mirosław Okoński, lider tamtego zespołu.

WYZWOLONY
W 1986 roku piłkarz wyjechał do Niemiec, gdzie bardzo starali się o niego niemieccy działacze z Hamburga. Przeprowadzka nie była sprawą łatwą. Udała się dzięki dużej determinacji i cierpliwości obu stron. HSV czekał na transfer Polaka aż pół roku. Po napisaniu przez Okonia" słynnego listu otwartego, władze państwowe zgodziły się na wyjazd czołowego polskiego zawodnika do Bundesligi.
- W Lechu grało mi się fantastycznie - przekonuje. - To były piękne chwile. Ale wówczas wyjazd na zachód był tak nobilitujący, że musiałem zrobić wszystko, by się tam znaleźć. Wyjechałem dopiero w wieku 28 lat, ale to ogromny sukces, biorąc pod uwagę kontekst polityczny. Byłem szczęśliwy.
Na powodzenia zagranicą złożyło się wiele czynników, ale przede wszystkim wartościowe było wsparcie przyjaciół. Utrzymali go na duchu, byli z nim w kontakcie i jak twierdzi, bez tego pewnie nie osiągnąłby tylu sukcesów, ile mu się udało.
- Bolesław Krzyżaniak, który odwoził mnie do Niemiec powiedział pewnego dnia: Graj tak jak na Lechu, nie przejmuj się niczym innym." A było się czym przejmować, bo przecież w HSV Ham

Następne mecze

Sobota 25.05 godz.17:30
Lech Poznań
vs |
Korona Kielce

Polecamy

Newsletter

Zapisz się do newslettera

Więcej

KKS LECH POZNAŃ S.A.
Enea Stadion
ul. Bułgarska 17
60-320 Poznań

Infolinia biletowa:
tel.  61 886 30 30   (10:00-17:00)

Infolinia klubowa: Tel: 61 886 30 00
mail: lech@lechpoznan.pl
Biuro Obsługi Kibica

Korzystamy z plików cookies

Stosujemy pliki cookies, które są niezbędne do tego, aby osoby odwiedzające nasz serwis mogły korzystać z dostępnych usług i funkcjonalności. Używamy również plików cookies podmiotów trzecich, w tym plików analitycznych i reklamowych. Szczegołowe informacje dostępne są w "Polityce cookies". W celu zmiany ustawień należy skorzystać z opcji ZMIENIAM USTAWIENIA.

Akceptuję opcjonalne pliki cookies

Odrzucam opcjonalne pliki
cookies

Ustawienia prywatności

Niezbędne

Niezbędne pliki cookies umożliwiają prawidłowe wyświetlanie strony oraz korzystanie z podstawowych funkcji i usług dostępnych w serwisie. Ich stosowanie nie wymaga zgody użytkowników i nie można ich wyłączyć w ramach zarządzania ustawieniami cookies.

Reklamowe

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Analityczne

Reklamowe pliki cookies (w tym pliki mediów społecznościowych) umożliwiają prezentowanie informacji dostosowanych do preferencji użytkowników (na podstawie historii przeglądania oraz podejmowanych działań,w serwisie oraz w witrynach stron trzecich wyświetlane są reklamy). Dzięki nim możemy także mierzyć skuteczność kampanii reklamowych KKS Lech Poznań S.A. i naszych partnerów.

W każdej chwili możesz zmienić lub wycofać swoją zgodę za pomocą ustawień dostępnych w ustawieniach prywatności.

Zapisz moje wybory